Coraz częściej mówi się o standardzie wznoszenia obiektów budowlanych z niemal doskonałymi parametrami izolacji. Chodzi o zabezpieczenia przegród zewnętrznych i zastosowanie rozwiązań minimalizujących zużycie energii. Zapotrzebowanie na energię, co udowodnione, jest w takich budynkach kilkukrotnie niższe, niż w tradycyjnych.
Popularność nowej technologii jest o tyle popularna, że nie wymaga nowych rozwiązań czy wręcz budowy od podstaw, a jedynie korygowania elementów i systemów już istniejących w danym lokalu. Jeśli się to uda, nie trzeba stosować standardowego systemu grzewczego, a tylko dogrzewanie powietrza wentylacyjnego. Bilans zapotrzebowania na ciepło poprawia się także dzięki promieniom słonecznym lub zyskom ze źródeł wewnętrznych, w tym mieszkańców i zwykłych urządzeń. Zewnętrzna powłoka budynku nie może przepuszczać powietrza. Podobnie rzecz ma się z okienną stolarką.
W budynkach pasywnych normą jest stosowanie gruntowego wymiennika ciepła. Zima świeże powietrze po przefiltrowaniu przechodzi przez wymiennik i w nim następuje wstępne ogrzanie. Potem strumień dostaje się do rekuperatora, w którym z kolei podgrzane zostaje ciepłem z powietrza wywiewanego z domu. Technologia ta nie sprawdza się jedynie przy silnych mrozach, w czasie których trzeba posiłkować się tradycyjnymi metodami dogrzewania. Budownictwo pasywne nie zyskało jeszcze nad Wisłą wielkiej popularności ze względu na koszty, wyższe o kilkanaście procent niż stawianie domów w zwykły sposób. Na Zachodzie koszty te są wyższe jedynie o kilka proc. Z pewnością taka inwestycja zwraca się najpóżniej po 10-15 latach.